30.12.2015

Rozdział II

-Długo się jeszcze będziesz nad tym zastanawiać?
Rachel wbiła lodowaty wzrok w przyjaciółkę, Aidę przeszył niemiły dreszcz. W dłoni trzymała liścik od Ashtona, tyle razy go już zgniatała, że niektóre literki były rozmazane i wyblakłe.
-To nie jest takie proste. Mam po prostu tam pójść i powiedzieć coś w stylu "sex był spoko a praca też może być ciekawa, zresztą potrzebuję hajsu bo inaczej zamieszka na ulicy". Zastanów się Rachel! Nigdzie nie pójdę.
-To po co się tak ubrałaś?
Mulatka zlustrowała ją od głowy do stóp. Aida podążała za jej wzrokiem, fakt ubrała się w miarę elegancko ale to nie świadczyło o tym, że w podskokach pobiegnie do Irwina. Wzruszyła tylko ramionami i odwróciła się do Rachel plecami.
-Albo pójdziesz tam sama, albo cię tam zaniosę.
Blondynka szerzej otworzyła oczy, wiedziała że Rachel nie rzuca słów na wiatr. Przemyślała wszystko jeszcze raz. Pieniądze bardzo jej się przydadzą, pracą nie pogardzi. Denerwowało ją jedynie to, że dzień wcześniej przespała się z "przyszłym' szefem, tak naprawdę nie wie nawet co on o niej myśli. Jeśli wziął ją z litości, całe spotkanie okaże się najbardziej żenującą sytuacją w jej życiu.
-Nie zaszkodzi spróbować.
Aida odezwała po dłuższym zamyśleniu. Wstała z barowego krzesła i bez pożegnania wyszła z pomieszczenia.
Nadal nie mogła uwierzyć, że kieruję się w stronę centrum. Miejsca biznesu, miejsca gdzie liczy się czas i pieniądz, do miejsca które wysysa z ludzi człowieczeństwo.
Gestem ręki zatrzymała taksówkę, w żółtym samochodzie pachniało dymem papierosowym zagłuszonym sosnowym odświeżaczem powietrza. Podała szoferowi potrzebne informację i gdy tylko auto ruszyło, oparła się na łokciu i leniwie przyglądała widokom za oknem. Im bliżej centrum się znajdowała tym bardziej jej żołądek wywracał się i ściskał.
Co jeśli on tylko żartuję? Co jeśli to tylko jakiś głupi teścik żeby sprawdzić moją naiwność? Nawet nie pamiętam o czym dokładnie z nim rozmawiałam. Jestem idiotką!
-Paniusiu! Jesteśmy na miejscu.
Aida zamrugała kilkakrotnie i powróciła do rzeczywistości, Wyjrzała przez okno i zobaczyła przed sobą wspaniałe drapacze chmur. Zapłaciła lekko podenerwowanemu kierowcy i wysiadła.
Ciężkie powietrze uderzyło w jej nozdrza, mijali ją ludzi zabiegani, zapracowani, z pustym i zachłannym spojrzeniem. Każdy tkwił w biznesie wartym miliony, tylko żaden człowiek nie docenia drobnych rzeczy. To trochę zasmuciło Aidę, mimo swoich wad wiedziała doskonale co jest najważniejsze w życiu i wiedziała również, że nie znajdzie tego w tych wszystkich wspaniałych budynkach.
Zacisnęła pięści i ruszyła przed siebie, kilka razy wyrastali przed nią ludzie z papierami lub teczkami. Starała się ich jakoś wyminąć. Odetchnęła z ulgą gdy znalazła się w przestronnym holu. Po szybkiej analizie, stwierdziła że nie jest tak źle. Pomieszczenie było ciepłe i zachęcające, beżowe ściany komponowały się z białymi płytkami oraz marmurowym kontuarem za którym stała młoda kobieta i co chwilę odbierała telefon. Aida przeszła obok okrągłego stołu na którym stał wazon w egipskie symbole wypełniony pięknymi białymi liliami. Jej ulubione kwiaty.
Mimowolnie się uśmiechnęła, Podeszła do sekretarki i czekała grzecznie, aż ta przestanie rozmawiać przez telefon zapewne z jakimś klientem. Jeszcze chwilę się rozglądała po holu, zauważyła kilka obrazów również z motywem egipskim. Nawet teraz zauważyła drobne symbole na blacie o który się opierała. Złote linie lśniły na tle jasnobrązowego drewna tworząc cudowne zawijasy i kształty. Czyżby Irwin miał obsesję na punkcie Egiptu?
-W czym mogę pomóc?
Kobieta uśmiechnęła się do niej promiennie. Aida przez moment nie mogła wydusić z siebie słowa. Nie ze strachu czy zdenerwowania, była bardziej zszokowana. Patrząc na migdałowe oczy okolone długimi rzęsami na których nie było ani grama maskary, delikatne rysy twarzy, uwydatnione kości policzkowe i symetryczne usta, poczuła się gorsza. Nigdy nie mogła pogodzić się z faktem że je twarz jest pyzata, z widocznymi niedoskonałościami i niewielkimi bliznami które wyblakły i nie rzucały się aż tak w oczy.
Z oczami wielkości spodków, postarała się wykrztusić kilka słów.
-Przyszłam na spotkanie z panem Irwinem. Aida Brinley.
Starała się uśmiechnąć, ale drgnął tylko kącik jej ust. Tajemnicza piękność wykonała jeden telefon, kazała zaczekać Aidzie przy windzie i zajęła się swoimi sprawami a na koniec uśmiechnęła się ukazując rząd białych i... ostrych zębów?!
Nie z pewnością mi się przewidziało, to ze zdenerwowania pomyślała. Udała się w stronę windy i ostatni raz spojrzała na recepcjonistkę przez ramię. Ta nawet nie zwracała na nią uwagi, nadal się uśmiechała ale tym razem jej zęby były normalne.
Chwilę stała przed drzwiami windy, nerwowo tupała nogą a drzwi dalej nie drgnęły. Czuła że ręce jej się pocą a żołądek znowu postanowił pobawić się w akrobatę. Jak długo powinna czekać?
-Aida Brinley? Zapraszam.
Za jej plecami pojawiła się kolejna kobieta, Aida pisnęła przestraszona i odwróciła się gwałtownie. Tym razem miała przed sobą starszą kobietę, miała z trzydzieści lat, mimo to była równie piękna co Afrodyta siedząca za ladą. Jej krucze włosy kontrastowały z jasno niebieskimi oczami. Gestem ręki zaprosiła ją do maleńkiej windy, której wcześniej nie widziała. Widząc zdziwioną minę Aidy, kobieta odezwała się.
-To sekretna winda że tak powiem. Pan Irwin używa jej na specjalne okazję. Zapraszam.
Z uśmiechem weszła do pomieszczenia, Aida podążyła za nią niepewnie. Gdy drzwi się zamknęły niebieskooka wcisnęła guzik z numerkiem piętra i stanęła obok Aidy. W windzie nie grała muzyka jak zazwyczaj, pachniało w niej jakimś korzennym aromatem i czymś co uspokajało ją od środka. Zaczerpnęła jeszcze jeden nieśmiały haust powietrza zanim wyjdzie na spotkanie z Ashton'em. Winda się zatrzymała a drzwi się otworzyły. Nieznajoma wyszła pierwsza i nie raczyła czekać, aż dziewczyna podąży za nią. Aida przyspieszyła kroku żeby jej nie zgubić. Szły korytarzem, ale niewielkim, bo blondynka już widziała drzwi na końcu, które mimo wszystko wydawały jej się oddalać jak w tanim horrorze.
Dosyć! Zaczynasz wariować!
Usłyszała w głowie karcący głos Rachel. Pewnie gdyby była tu z nią spoliczkowała by ją bez najmniejszych przeszkód i kazała wziąć się w garść. I miałaby rację. To tylko facet, w dodatku już z nim spała, co może się stać. To ona miała nad nim władzę, nie on nad nią.
Nagle jej sylwetka wyprostowała się jak struna, wypięła pierś do przodu, odgarnęła włosy z twarzy i była gotowa na spotkanie twarzą w twarz z Ashton'em. Ciemnowłosa otworzyła jej drzwi i Aida pewnym krokiem weszła do środka. Gdy usłyszała trzaśnięcie, dotarło do niej, że jedyna droga ucieczki właśnie zniknęła, mimo to jej postawa się nie zmieniła. Stała na środku pokoju przyjmując ogniste spojrzenie Ashton'a. Miała kamienną twarz, on z resztą tak samo. Wskazał na fotel naprzeciwko swojego biurka, chwilę później Aida spoczywała na wygodnym meblu z białej skóry. Za plecami Irina widziała cudowną panoramę miasta, ciągnącą się kilometrami. Na chwilę zaparło jej dech.
-Cieszę się że jednak przyszłaś. - Ash odezwał się pierwszy, jego głos był aksamitny, dokładnie taki jak zapamiętała. - nie sądziłem, że się zgodzisz. Nie każdej nowo poznanej osobie oferuję pracę.
-To chyba powinnam czuć się wyróżniona.
Beznamiętny ton z jakim to powiedziała spowodował uśmiech na twarzy mężczyzny. Splótł swoje dłonie i położył je na biurku. Przez chwilę panowała cisza. Ashton ciągle się jej przyglądał, lustrował być może oceniał poziom jej desperacji. Dziewczyna nie chciała pokazywać jak bardzo żenująca jest dla niej ta sytuacja. Nie wiedziała nawet co powiedzieć... Na szczęści Irwin ją wyręczył.
-Zastanawiasz się zapewne czemu cię zaprosiłem.
Aida kiwnęła głową.
-A więc, gdy ostatnim razem się widzieliśmy zrobiłaś na mnie duże wrażenie. Zauważyłem jak łatwo przychodzi ci manipulowanie ludźmi a szczególnie mężczyznami. Przydałaby mi się twoja umiejętność w moich interesach.
-Co przez to rozumiesz?
-Chcę żebyś była moją doradczynią. Będziesz chodzić ze mną na spotkania finansowe a twoim jedynym zadaniem będzie przekonanie ludzi do naszego interesu.
Coś jak dziwka, będę zwabiać ci klientów, którzy napełnią twój pieprzony portfel! Mało by brakowało a wręcz wykrzyczałaby te słowa. Zamiast tego obrała inną taktykę.
-I mam rozmawiać z ludźmi o czymś czego nawet nie rozumiem?
-Przed każdym spotkaniem będę ci wszystko osobiście tłumaczył a w wolnym czasie nauczysz się fachu od jakiejś pracownicy. O to się nie martw.
Uśmiechnął się do niej lekko, ale nawet to wywołało niewielki dołeczek w policzku.
-Ile bym pracowała?
-Niewiele, takie spotkania biznesowe odbywają się rzadko, jedynie spotkania firmowe gdzie omawiamy wszystkie strategię są co środę. Po za tym nie miałabyś wiele do roboty, głównie spędzałabyś czas ze mną.
Jej serce przyspieszyło.
-Z tobą?
-Jako mój doradca musisz wiedzieć kilka przydatnych rzeczy. Powinnaś być zawsze przy mnie, to nic osobistego zwykłe związki zawodowe.
Aida już co najmniej cztery razy przypomniała sobie seks z Ashton'em który wywołał skurcz brzucha i przyjemny dreszcz na karku, on nawet nie starał się być tym tematem zaciekawiony, czyżby było tak strasznie? Bo dla niej było wręcz przeciwnie. Teraz miałaby spędzać z nim dużo czasu i starać się nie przypominać tamtego zbliżenia.
-Ile byś mi płacił?
Po wypowiedzeniu tych słów poczuła się jak dziwka. Serio?! Ile byś mi płacił?! Idiotka...
Ashton wysunął w jej stronę świstek papieru, wzięła go do ręki i z radością stwierdziła że to czek. Gdy spojrzała na cyferki znajdujące się na nim zbledła.
-To wstępna kwota, z czasem zapewne się powiększy.
-Żartujesz sobie? Widzisz ile tu jest cyferek? Przez całe moje życie tyle nie zarobiłam.
Ashton zaśmiał się i podszedł do dziewczyny. Dopasowany szary garnitur poszerzał jego i tak muskularne ramiona, biała koszula była rozpięta pod szyją co dodawało mu seksapilu. Poczuła zapach jego intensywnych perfum gdy stał nad nią i się jej przyglądał. Położył silną dłoń na jej ramieniu od czego przeszył ją kolejny dreszcz.
-I jak będzie? Przyjmiesz tą pracę?
-Raczej tak... Tylko nadal nie rozumiem czemu akurat ja miałabym pomagać ci w biznesach?
-Pokładam w tobie nadzieję i tyle. Znam wielu utalentowanych ludzi i jeszcze nigdy się na nich nie zawiodłem, mam nadzieję, że nie mylę się również co do ciebie, Aida.
Chwilę przyglądała się czekowi, który ściskała w ręce. Z tą pracą nie będzie musiała się martwić o rachunki, nie będzie się musiała martwić o dach nad głową, połowa jej problemów zniknie. Miała okazję rozwinąć się, pójść dalej, mogła otworzyć się na nowe możliwości. Postanowione.
Wstała gwałtownie i mimo że ubrała buty na niewielkim obcasie musiała podnieść głowę żeby spojrzeć na Ashton'a. Dopiero teraz zdała sobie sprawę jak blisko się znajdują. Stykali się ciałami, nawet ich kolana ocierały się o siebie. Czuła na obojczyku jego ciepły oddech, emanowała on niego pewność siebie i siła. Aida czuła się przy nim bezpiecznie, przez dłuższą chwilę przyglądała się jego piwnym oczom i zastanawiała się co powiedzieć. Ashton przejechał dłonią po jej policzku, chwilę później pojawił się tam pokaźny rumieniec. Przełknęła ślinę i z niechęcią zrobiła krok do tyłu.
-W sprawie tej pracy... Zgadzam się.
Jej głos był cichy i drżał. Brunet otrząsnął się i lekko uśmiechnął. Podszedł do biurka i wyciągnął z niego jakieś papiery.
-Świetnie. Tu masz umowę. - Podał jej długopis - wystarczy podpisać i widzimy się jutro na jedenastą.
Aida ścisnęła długopis i przyłożyła go do papieru. Nadal drżącą dłonią nakreśliła tam swoje imię i nazwisko. Odłożyła długopis i podała dokumenty nowemu szefowi.
-Witam w naszej firmie. Mam nadzieję że ci się tu spodoba.
Wyciągnął do niej rękę, którą Aida lekko uścisnęła.
-Dziękuję.
Puściła go i ruszyła w stronę drzwi, gdy je otworzyła zerknęła ostatni raz na Ashton'a.
-To ja dziękuję.
Przygryzła dolną wargę i udała się w stronę windy przy której stała ta sama kobieta, która ją tu przyprowadziła.

***

Słońce już chyliło się ku zachodowi, mimo że większość ludzi wróciła do domu Ashton nadal siedział w swoim biurze. Ciągle przeglądał jakieś papiery, ale myślami krążył wokół Aidy.
-Panie?
-Słucham.
Nie podniósł wzroku na dziewczynę, przebierał w kartkach, coś spinał lub podpisywał. Gdy cisza w gabinecie się wydłużała i już zaczęła go irytować, spojrzał na brunetkę. Najwyraźniej speszył ją, bo zaczęła nerwowo poprawiać włosy, nie patrzała na niego i mówiła strasznie cicho.
-Jest Pan pewien, że to ta dziewczyna?
Zrobiła nacisk na słowo "ta". Oczywiście że to ta dziewczyna, przecież nie był głupcem. Łypnął na nią spode łba, na co lekko się cofnęła. Wyprostował się w fotelu i świdrował młodą kobietę.
-Wątpisz w to?
-N-nie. Oczywiście że nie.
-Daj jej trochę czasu. Najwyraźniej jeszcze niczego nie jest świadoma. Postaram się ją przyprowadzić przed błękitną pełnią.
-To za niecały miesiąc. Jesteś pewien że się uda?
Nie odezwał się. Wstał z fotela i podszedł do wielkich okien, wpatrywał się w ruchliwe ulice, samochody ciągnące się sznurem, cały ten tłok przyprawiał go o mdłości, że też ludzie są takimi pustymi istotami.
-I oni nazywają siebie panami świata. Też mi coś.
-Ludzka rasa jest fascynująca na swój sposób.
-Ta rasa, przekazała zbyt dużo cech naszej maleńkiej Aidzie. Nie mogę pozwolić by dalej wpajali jej swoje wartości. Możesz odejść.
Niemalże na nią warknął. Dziewczyna skuliła się i bez słowa wyszła, kto to widział. Magiczna istota. Powinna czuć się pewnie a nie uciekać przy najbliższej okazji. Może była za młoda? Może nadal powinna przechodzić trening zanim wkroczyła do tego świata.
Jeszcze przedyskutuję to z Radą, teraz jego największym wyzwaniem jest przygotować Aidę do jej największego zadania. Musi być gotowa fizycznie jak i psychicznie,
Na zrobienie z niej wojowniczki oraz przyszłej królowej ma niecały miesiąc, a dziewczyna nawet nie zdaje sobie sprawy z tego kim jest. Przetarł zmęczone oczy i wyszedł z biura. Jutro czeka wszystkich pracowity dzień.

~*~

Można powiedzieć że wróciłam :)
Może bez zbędnego pisania i wyjaśnień. Tak oto przedstawia się drugi rozdział. Mam nadzieję że z czasem staną się one dłuższe i bardziej ciekawsze ;)

Pozdrawiam
Koala xox 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy